|
SZTANDAR
Zobacz galerię.
    W Dzienniku Polskim, który ukazał się 30 października 2004 roku możemy przeczytac arykuł o naszej szkole. Pani Wanda Trojan opisuje dzieje odnalezionego sztandaru szkoły....
Zagadka sztandaru
    Kto wypruł koronę? Kto wyhaftował napis "Stronnictwo Pracy"? Śledztwo w tej sprawie przeprowadzą uczniowie dąbskiego gimnazjum. Iwona Janek, która od września jest dyrektorką krakowskiego Gimnazjum nr 7, może powiedzieć, że jej rządy zaczynają się pod dobrą gwiazdą. Po latach poszukiwań odnalazł się sztandar szkoły z 1935 roku. Czy dobra passa potrwa dalej i uda się wyjaśnić dzieje sztandaru? Czy może znajdzie się sponsor, który będzie chciał pomóc szkole w konserwacji odnalezionej pamiątki?
Zachęta do dobrego.
    W końcu XIX wieku Dąbie było wsią, w której mieszkało ok. 750 osób i stało ponad 100 domów. W 1911 roku wieś została włączona do Krakowa. Pierwsza szkoła powstała tutaj wcześniej, w 1892 roku - jednoklasowa, zwana ludową. Mieściła się w drewnianym budynku, który zbudowano w tym samym miejscu, na którym dziś znajduje się siedziba Gimnazjum nr. 7 - przy ul. Jachowicza.
    Szkoła rozwijała się: w 1886 roku przekształcono ją w dwuklasową, a w 1913 roku rozpoczęto budowę nowego obiektu. W 1925 roku placówka była już siedmioklasowa, a w 1931 roku rozpoczęto rozbudowę siedziby. 5 maja 1935 roku zwieńczeniem tych prac stała się uroczystość poświęcenia sztandaru.
    Cztery strony w kronice szkoły zostały poświęcone sprawie sztandaru. Ufundowano go z dochodów sklepiku uczniowskiego - w 1934 roku zebrano 40. w kolejnym 50 zł. Ta kwota pozwoliła rozpocząć zbiórkę wśród mieszkańców Dąbia; pieniądze zbierano m.in. po niedzielnych mszach. W końcu zdecydowano się zlecić wykonanie sztandaru - który miał kosztować 400 zł - firmie "Kopaczyński". Sztandar, wykonany z jedwabnego brokatu, miał z jednej strony wyhaftowanego orła białego na czerwonym tle i napis "Szkoła im. B. Głowackiego. Kraków 1935", a z drugiej wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z napisem "Pod Twoją obronę uciekamy się".
    Uroczystość poświęcenia była bardzo podniosła: sztandar otrzymał rodziców chrzestnych, a byli nimi Józef Wierusz Kowalski dyrektor wytwórni monopolu spirytusowego, z żona, major Ryszard Jaworowski z żona, fabrykant Władysław Klimek oraz Maria Abłamowiczowa. Wszystko odbyło się na podwórzu szkolnym, gdzie ustawiono ołtarz. Ksiądz Jan Maryiasik odprawił mszę świętą i poświęcił sztandar. Kierujący wówczas szkołą Jan Dziedzic stwierdził, że sztandar będzie znakiem zjednoczenia szkoły- "To przewodnik myśli i ducha, który wlewa nadzieję zwycięstwa nawet w słabe serca. To tarcza przed pociskami złego, a pobudka i zachęta do dobrego, do rzeczy pięknych i szlachetnych".
Białe karty.
    Zapisy w kronice - to pierwsze, ale i ostatnie ślady sztandaru. Dziwnym trafem brak informacji o dziejach szkoły od roku 1937 do 1945. O ile zrozumiałe jest, że w czasie wojny nie prowadzono zapisów, to nie wiadomo, dlaczego brakuje ich w ostatnich latach przed wojną. Kronika kończy się w 1937 roku i potem są już tylko białe kartki.
    Po wojnie stało się jasne, że sztandaru nie ma, zresztą z Matką Bożą i orłem w koronie słabo pasowałby do nowych realiów. W 1973 roku placówka otrzymała nowy sztandar. Jednak kiedy zbliżała się 100. rocznica powołania do życia szkoły, organizatorzy pomyśleli, że warto podjąć poszukiwania cennej pamiątki przeszłości. Józefa Teresa Miedzińska, która wiele lat uczyła w placówce języka polskiego, w piśmie szkolnym "Kosynier" napisała wtedy o historii sztandaru i zaapelowała o wszelkie informacje, które mogłyby pomóc w jego odnalezieniu. Liczono, że być może ktoś ukrył pamiątkę na czas okupacji, może wciąż znajduje się na Dąbiu, zakopana w jakimś ogródku, schowana na jakimś strychu. Może absolwenci szkoły wygrzebią w swojej pamięci wspomnienia z ostatnich przedwojennych lat szkoły... Nie udało się jednak trafić na żaden ślad. Na stronie internetowej placówki wciąż jednak trwała informacja o poszukiwaniach.
    Szkoła zmieniała się - reforma spowodowała, że nie prowadzono już naboru do Szkoły Podstawowej 39 i dąbska placówka stała się Gimnazjum nr 7 (które także otrzymało swój sztandar). - Uczniowie zadecydowali, że odziedziczą po podstawówce patrona. Bartosza Głowackiego. Mamy w wciąż ten sam hymn - mówi Józefa Teresa Miedzińska. Widać, że uczniowie cenią sobie to, że ich szkoła jest jedną z najstarszych w Krakowie. Tak jak śpiewają w hymnie: "Stara szkoła na Dąbiu, w dzielnicy, gdzie już Kraków wypełza za miasto..-".
Wypruta korona.
    Kto mógł się spodziewać, że sztandar z 1935 roku jeszcze się odnajdzie? Któregoś dnia warszawski kolekcjoner Tomasz Zawistowski wybrał się na giełdę staroci. Od dłuższego czasu interesował się historią orła białego, dlatego ciekawym okiem spoglądał na rozmaite sztandary, które od czasu do czasu pojawiały się na giełdach. Wypatrzył na jednym ze stoisk sztandar z ciekawym orłem - na pierwszy rzut oka widać było, że jest przedwojenny, bowiem widać jeszcze bvło ślady po wyprutej koronie. Po zakupie kolekcjoner zwrócił uwagę, że pod napisem "Stronnictwo Pracy 1938-1946 Zarząd Powiatowy Gliwice", widać jeszcze ślady starych liter. Odczytanie zajęło mu sporo czasu. Wtedy okazało się, że to sztandar szkoły im. Bartosza Głowackiego z Krakowa.
    Informacje ze strony internetowej wystarczyły, by potwierdzić, że pamiątka należy do krakowskiej szkoły. 31 sierpnia warszawski kolekcjoner przekazał dyrektor Gimnazjum sztandar. Nie powiedział, ile go kosztował, nie chciał zwrotu pieniędzy... Stwierdził tylko, że rzeczy powinny wracać na swoje miejsce.
    Tomasz Zawistowski obserwował, że od kilkunastu miesięcy na giełdach Warszawy i Śląska pojawiało się kilkadziesiąt różnych sztandarów rozmaitych powojennych organizacji politycznych. Być może pochodziły z jednego magazynu, oferowano ich zwykle kilka lub kilkanaście na jednym stoisku. Może jakiś kolekcjoner wie coś więcej na temat wysypu sztandarów?
Będzie śledztwo.
    Sztandar wrócił na swoie miejsce. Na razie spoczywa w szkolnej izbie pamięci obok przedwojennych kałamarzy i starych ławek szkolnych. Pamiątka czeka na konserwację i przywrócenie pierwotnego napisu. Środowisko szkolne wciąż jednak pasjonuje się sprawą tajemniczego zniknięcia i zmiany właściciela sztandaru. Jak i kiedy trafił do Gliwic, od kogo otrzymało go Stronnictwo Pracy, partia chadecka, która po wojnie została zmuszona do podporządkowania się Stronnictwu Demokratycznemu? Co działo się z nim po wojnie? Szkoła już zapowiada przeprowadzenie historycznego śledztwa. Pomóc ma,w tym młodzież z jednej gliwickich szkół. Boją się jednak, że nikt nie zechce opowiadać o przehaftowaniu cudzego sztandaru...
    Wciąż poszukiwani są uczniowie, którzy uczyli się tu w roku 1938 i 39. a może nawet w czasie wojny. Może dzięki nim trafi się na ślad historii sztandaru? Szkoła szuka też pomocy ofiarnych ludzi, którzy sfinansują odnowienie odnalezionego sztandaru i wyhaftowanie na nim znowu słów "Szkoła im. B. Głowackiego". Może znajdzie na ten cel pieniądze Dzielnica II, może Stowarzyszenie na rzecz Dąbia, może jakiś zamożny absolwent?
    Jedno jest pewne: na sztandar znowu powróci napis "Szkoła im. B. Głowackiego" - mogą zmieniać się systemy oświatowe, mogą być wprowadzane kolejne reformy, a napis ten, tak jak przez ponad 100 lat, zawsze będzie pasował do szkoły na Dąbiu.
WANDA TROJAN